niedziela, 17 czerwca 2018

Restauracja Trzy Romanse w Hotelu Wieniawski



W ubiegłą środę na zaproszenie Edyty miałam okazję uczestniczyć w degustacji nowego menu restauracji Trzy Romanse w Hotelu Wieniawski. Restauracja mieści się przy ulicy Sądowej 6, w samym centrum miasta. Elegancki wystrój lokalu, dobre rozmieszczenie stolików, przyjemna muzyka w tle i bardzo miła obsługa zdecydowanie zasługują na osobną wzmiankę.
Szef Kuchni Piotr Skwarek zaskoczył nas już na początku naszej kulinarnej przygody, podając jako amuse-bouche (tzw. czekadełko) masło z sepią i popiołem z warzyw oraz masło śmietankowe z solą, chipsami ryżowymi i z siemieniem lnianym oraz 3 rodzaje wypiekanego na miejscu chleba: pszennego, na mleku i maśle oraz razowego z figami i rodzynkami. "Czarne" masło zdecydowanie podbiło nasze kubki smakowe - aromat i posmak dymu oraz owoców morza (ten charakterystyczny zapach i smak sepii) tworzą bardzo ciekawe połączenie, na jednej kromce nie mogłam poprzestać i pewnie sięgnęłabym po kilka kolejnych, ale do rozsądku przemówiła mi ilość dań, które jeszcze czekały na spróbowanie:) 


Kolejnym czekadełkiem był chłodnik z żółtych pomidorów z oliwą koperkową, łososiem i koperkiem. Lekki, o wyrazistym smaku i przyjemnym kolorze. Chętnie zjadłabym go większą porcję jako samodzielne danie.
Na przystawkę podano sałatkę z solonym pstrągiem, która była wariacją na temat tradycyjnej coleslaw - czyli świeża młoda kapusta, marchew, marynowana czerwona cebula, roladki z ogórka z serkiem śmietankowym oraz sosem ogórkowym. Świeże, chrupiące i bardzo letnie danie.
Kolejną przystawką były grzanki z ciemnego pieczywa z marynowaną piersią z kaczki z malinami, piklowaną marchewką, gorczycą, migdałami i kolendrą, podane na marchewkowym puree. Mięso kaczki mięciutkie, dobrze doprawione i zamarynowane, cienko pokrojone fajnie współgrało z malinami, ale jako że kolendrę lubię w nielicznych daniach, po spróbowaniu pierwszej grzanki zdjęłam listki z pozostałych, gdyż w moim odczuciu nieco zdominowały całość.

Krem z zielonego groszku był absolutnym zakoszeniem. Pachniał groszkowo, był lekki i aksamitny. Podany z chrupiącymi krokiewkami z szynki i sadzonym jajkiem przepiórczym zawojował moje serce i podniebienie już od pierwszej łyżki.
Przed daniem głównym Szef Kuchni znów nas zaskoczył, serwując orzeźwiający miętowy sorbet z cytrynową pianką.
Danie główne stanowił łosoś na czarnym czosnku z botwinką i mleczkiem cytrynowym oraz risotto z ziemniaków i botwinki. Zanim danie znalazło się na stole, zastanawiałyśmy się, jak będzie wyglądało (i smakowało) risotto z ziemniaków, gdyż risotto jednoznacznie kojarzy się z ryżem. A tu zaskoczenie - drobno pokrojone młode ziemniaki i botwinka, nierozgotowane (!), o konsystencji risotta właśnie. Chętnie zjadłabym je nawet jako samodzielną potrawę. Łosoś jedna grał tu główne skrzypce: był soczysty, miękki, doskonały. Zapewne byłby moim faworytem, gdyby nie drugie danie główne:)
A była nim polędwiczka ze świni puławskiej z marchewką, pietruszką, pieczonym puree z cebuli, pangratto z kaszanki i sosem z miodu pitnego. Sama polędwiczka miękka i soczysta, otulona panierką z natki pietruszki była bardziej niż wyśmienita, wprost rozpływała się w ustach, a dodatki świetnie dopełniły całość. Całe danie piękne skomponowane również kolorystycznie, przez co bajecznie wyglądało na talerzu. Brawo!


Kolejnym zaskoczeniem był deser, a właściwie trzy różne desery.
Pierwszy z nich - cannelloni z ciasta filo z espumą chałwową i malinami oraz sorbet malinowy na granoli. Lekki, mega malinowy, pyszny.
Drugi deser prezentował się jeszcze ciekawiej - bezowy koszyczek z kremem z mascarpone i wanilii,  z rabarbarem w hibiskusie w środku oraz gałką sorbetu rabarbarowego. Połączenie słodkiej bezy i kwaskowatego rabarbaru, lekka konsystencja, a do tego piękne podany - zdecydowanie warto na niego wrócić;)

Okazało się, że to nie jest koniec niespodzianek, ponieważ Szef Kuchni przygotował dla jeszcze jeden deser - zestaw ciasteczek własnej produkcji: czekoladowe magdalenki, trufle z solą, sękacz korzenny, makaroniki... Nie mogłam odmówić sobie przyjemności spróbowania:)  
Restauracja jest miejscem, w którym wielbiciele dobrego jedzenia docenią smak i wygląd potraw. Naturalne sezonowe składniki sprawiają, że kuchnia jest świeża, lekka, a z każdym kolejnym kęsem czuje się pasję i ogromne wyczucie w łączeniu tradycji z nowoczesnością.
Nie wiem, czy nazwa restauracji - Trzy Romanse - nawiązuje do utworów muzycznych czy związku miłosnego, ale jestem pewna, że w tej kuchni można się zakochać po trzykroć:)
Dziękuję serdecznie Szefowi Kuchni Piotr Skwarek, panu Markowi za miłą i profesjonalną obsługę oraz serwowanie dań, a także całej ekipie Hotel Wieniawski za niezapomniane wrażenia kulinarne!

Hotel Wieniawski ***

ul. Sądowa 6
20-027 Lublin, Polska
+48 81 45 99 200
www.hotelwieniawski.pl
www.hotelwieniawski.pl/restauracja/o-restauracji


4 komentarze:

  1. jak przepięknie wszystko jest podane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde z tych dań prezentuje się rewelacyjnie! Pięknie podane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wyglądają wszystkie te potrawy, może wybiorę się niedługo w te rejony na kilka dni to na pewno odwiedzę tą restauracje, podanie naprawdę eleganckie i robi wrażenie, ktoś już kiedyś mi mówił zresztą o tej restauracji , więc na pewno musi być dobra, czekam na kolejne wpisy, bo zdecydowanie warto :) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Drukuj